11 lipca Polska upamiętnia ofiary Zbrodni Wołyńskiej
Co roku Polska upamiętnia ofiary Zbrodni Wołyńskiej. To bardzo trudna i chyba najbardziej bolesna karta w polsko-ukraińskiej historii. Uważamy jednak, że warto o niej mówić. Nie twierdzimy, że mamy jedyny słuszny pogląd na to straszne tragiczne wydarzenie, ale sugerujemy zapoznanie się z opiniami naukowców, którzy badają tę kwestię.
Spis treści
Uchwała Sejmu upamiętniająca ofiary rzezi wołyńskiej
We wtorek 11 lipca 2023 r. Sejm jednogłośnie przyjął uchwałę upamiętniającą ofiary Zbrodni Wołyńskiej. W uchwale czytamy między innymi:
11 lipca 1943 r. na Wołyniu miała miejsce Krwawa Niedziela, będąca kulminacyjnym momentem Zbrodni Wołyńskiej – zaplanowanego przez przywódców Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) ludobójstwa mającego na celu eksterminację Polaków na Kresach Południowo-Wschodnich, części Polesia, Lubelszczyzny i Podkarpacia. Ofiarami ludobójstwa była przede wszystkim ludność wiejska, wielodzietne rodziny, głównie kobiety, dzieci i starcy (…) Szowiniści ukraińscy mordowali również przedstawicieli innych narodowości oraz własnych rodaków (…) Sejm Rzeczypospolitej Polskiej pragnie uczcić pamięć wszystkich ofiar rzezi wołyńskiej. Na szczególne uznanie zasługują ci przedstawiciele narodu ukraińskiego, którzy z narażeniem życia przeciwstawili się zbrodni dokonanej przez swoich rodaków.
W uchwale zaznaczono również, że:
Pojednanie polsko-ukraińskie, budowane od lat przez przedstawicieli obu narodów, powinno obejmować także uznanie winy i upamiętnienie ofiar II wojny światowej (…) Konieczna jest ekshumacja, godny pochówek i uczczenie pamięci wszystkich ofiar ludobójstwa na Kresach Wschodnich.
Dziś, w kontekście brutalnej agresji Rosji na Ukrainę, gdy sam naród ukraiński doświadcza zbrodni popełnianych przez okupantów, szczególnie wyraźne i aktualne staje się przekonanie, że przemoc i gwałt nie są właściwą drogą do budowania relacji między sąsiadami. (…) Sejm Rzeczypospolitej Polskiej wyraża wdzięczność Kresowianom i ich potomkom, a także ludziom dobrej woli, którzy od dziesięcioleci domagają się prawdy, kierując się hasłem «Ofiary nie wołają o pomstę, lecz o pamięć». (…) Sejm Rzeczypospolitej Polskiej oddaje hołd ofiarom tej brutalnej zbrodni.
Spotkanie Andrzeja Dudy i Wołodymyra Zełenskiego na Wołyniu: ukraińsko-polski rezonans
W przeddzień 80. rocznicy Zbrodni Wołyńskiej, 9 lipca 2023 r., prezydenci Polski i Ukrainy spotkali się w Łucku i oddali hołd ofiarom II wojny światowej i tragicznych wydarzeń na Wołyniu w katedrze Świętych Piotra i Pawła. Spotkanie odbyło się pod hasłem:
Razem oddajemy cześć wszystkim niewinnym ofiarom Wołynia. Pamięć nas łączy. Razem jesteśmy silniejsi.
Podczas gdy Ukraińcy przyjęli wizytę Andrzeja Dudy z entuzjazmem i po raz kolejny podziękowali polskiemu prezydentowi za wsparcie, Polacy skrytykowali głowę swojego państwa za ten gest, zwłaszcza za słowa «ofiary Wołynia». Według wiadomosci.gazeta.pl, ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski pozostawił negatywne komentarze na swoim koncie na Twitterze, komentując w następujący sposób:
Panie Prezydencie, Wołyń nikogo nie zabił. Na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej Polaków, Żydów, Ormian i sprawiedliwych z Ukrainy torturowała OUN-UPA, która na Ukrainie ma pomniki, ale ich ofiary nie mają nawet grobów.
Niezadowolone komentarze zamieścili na Twitterze także polski dziennikarz Jacek Nizinkiewicz, Dominika Długosz, a także Witold Jurasz, dziennikarz i publicysta, były dyplomata w ambasadzie w Moskwie oraz Krzysztof Bosak z Konfederacji.
Byli jednak i tacy, którzy spotkanie Dudy z Żeleńskim ocenili pozytywnie. Na przykład Paweł Szrota, szef Gabinetu Ministrów, powiedział:
To nie koniec trudnej drogi wyjaśniania prawdy historycznej naszym ukraińskim przyjaciołom. Będzie ona kontynuowana…
Radosław Vogel z PiS skomentował wydarzenie jeszcze bardziej lapidarnie:
Ilu prezydentów Ukrainy uczestniczyło kiedykolwiek w takiej mszy świętej?
Tragiczne wydarzenia na Wołyniu: dlaczego warto o nich wiedzieć?
Od początku rosyjskiej agresji miliony Ukraińców, głównie kobiety z dziećmi i osoby starsze, uciekły z kraju w poszukiwaniu bezpiecznego schronienia. Setki tysięcy wojskowych migrantów znalazło schronienie w Polsce, gdzie otrzymali kompleksowe wsparcie i bezprecedensową pomoc – nie tylko na poziomie rządu, ale także na poziomie zwykłych ludzi. Polacy ze współczuciem przyjęli dotkniętych wojną Ukraińców, otwierając przed nimi swoje domy i serca. Taka bliska i osobista komunikacja ujawniła fakt, że pomimo pozornej bliskości obu narodów – geograficznie, kulturowo i mentalnie – wielu Ukraińców tak naprawdę nie zna zbyt dobrze swojego zachodniego sąsiada. Jednym z dowodów na to jest bolesna rana, która wciąż krwawi w sercu Polaków, a o której większość Ukraińców wie bardzo niewiele. A wielu z nich nigdy o niej nie słyszało, zanim osiedlili się w Polsce. Mowa o wielkiej tragedii, która rozegrała się między narodem ukraińskim i polskim na początku XX wieku i przeszła do historii Polski jako Rzeź Wołyńska.
Zapraszamy do dołączenia do naszego kanału Telegram pod adresem https://t.me/ukrainianinpolandpl, dо, naszej strony na Facebooku pod adresem https://www.facebook.com/ukrainianinpolandpl, а oraz naszej strony na Instagramie pod adresem https://www.instagram.com/ukrainian_in_poland_pl, aby być na bieżąco z najnowszymi wiadomościami i wydarzeniami.
„Rzeź Wołyńska” czy „Tragedia Wołyńska”?
Od 2016 roku 11 lipca jest Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej.
Do tej pory polska i ukraińska historia nie mają wspólnego spojrzenia na wydarzenia, które miały miejsce na Wołyniu. Wyjaśnia to dwie różne nazwy zbrodni, która miała miejsce w Wołyniu podczas II wojny światowej: jedna istnieje w polskiej przestrzeni informacyjnej (Rzeź Wołyńska), a druga w ukraińskiej (Tragedia Wołyńska). Oprócz nazwy, kraje różnią się również oceną i wyjaśnieniem konfliktu, który doprowadził do śmierci dziesiątek tysięcy zwykłych ludzi. Strona polska i ukraińska różnie interpretują sytuację i kwestionują liczbę ofiar po obu stronach.
Jak napisano na Wikipedii w języku ukraińskim:
Tragedia Wołyńska (w polskiej historiografii Rzeź wołyńska) była wzajemną czystką etniczną skonfliktowanej ludności polskiej i ukraińskiej, dokonaną przez Ukraińską Powstańczą Armię podporządkowaną OUN i polską Armię Krajową, z udziałem polskich batalionów Schutzmannschaft, partyzantki sowieckiej oraz ukraińskich i polskich cywilów w 1943 r. podczas II wojny światowej w Wołyniu.
W tradycyjnej polskiej historii tysiące cywilnych ofiar polskiej ludności są przedstawiane jako ludobójstwo. Strona ukraińska przedstawia je jako część walki ukraińskich sił nacjonalistycznych o niepodległość, podkreślając, że zbrodnia miała miejsce jako „akcja odwetowa” przeciwko polskiej brutalizacji ukraińskiej ludności cywilnej. Jako argumenty podają represje wobec ludności ukraińskiej, polonizację, ograniczenie prawa do edukacji itp.
Warto zauważyć, że podczas gdy polscy historycy mają większy dorobek badawczy na temat rzezi wołyńskiej, ukraińscy naukowcy zaczęli badać ten temat głównie po ogłoszeniu przez Ukrainę niepodległości. Badania te osiągnęły nowy poziom po 2015 roku, kiedy odtajniono dokumenty byłych organów represji ZSRR, które były przechowywane na terytorium Ukrainy. W związku z tym proponujemy o zapoznanie się z opiniami polskich i ukraińskich naukowców na temat przyczyn, okoliczności i możliwości historycznego rozwiązania tragedii, która wydarzyła się między narodem polskim i ukraińskim.
Łukasz Adamski, doktor historii i analityk polityczny, zastępca dyrektora Centrum Dialogu im. Juliusza Meroszewskiego (Polska)
Łukasz Adamski uważa, że główną trudnością w rozwiązaniu kwestii Zbrodni Wołyńskiej między Ukrainą a Polską jest fakt, że polskie społeczeństwo nie do końca rozumie stosunek współczesnych Ukraińców do UPA. Dla współczesnego społeczeństwa ukraińskiego UPA nie jest postrzegana jako siła antypolska, ale raczej jako żywa tradycja oporu przeciwko Rosji Sowieckiej. I to postrzeganie pogłębiło się szczególnie dziś, w obliczu rosyjskiej agresji. Ukraińcy kojarzą powstańczy wizerunek UPA przede wszystkim z podobną do dzisiejszej walką o niepodległość, ale nie z masowymi mordami kobiet i dzieci. A patriotyczne pozdrowienie Ukraińców tradycyjnym pozdrowieniem UPA: „Chwała Ukrainie!” jest upamiętnieniem ukraińskiej pamięci narodowej, a nie poparciem dla antypolskich działań.
Naukowiec zauważa:
Należy mieć nadzieję, że zbrodnie Rosji na zawsze uświadomią obu narodom, co jest ważne, a co ważniejsze. Mamy też nadzieję, że wszyscy na Ukrainie i w Polsce zrozumieją wreszcie, że odmienne interpretacje historii nie oznaczają wrogości, nie oznaczają przyzwolenia na zbrodnie przeszłości, ani nie stwarzają podstaw do antyukraińskiego sojuszu z Rosją czy antypolskiego sojuszu z Niemcami.
Łukasz Adamski widzi rozwiązanie sytuacji w oficjalnym potępieniu przez Ukrainę przynajmniej tych dowódców UPA, którzy inicjowali i przeprowadzali czystki etniczne, a także w kontynuacji profesjonalnego dialogu historycznego między oboma krajami.
Bohdan Hud, doktor nauk historycznych, profesor, dyrektor Instytutu Integracji Europejskiej, Lwowski Uniwersytet Narodowy im. Iwana Franki
W wywiadzie dla Radia Wolność naukowiec zauważa, że w latach 20. i 30. w województwie wołyńskim doszło do serii powstań zainicjowanych przez stronę sowiecką, które były masowo wspierane przez okoliczną ludność, która była pod wrażeniem haseł Czarnej Setki: odebrania ziemi niechrześcijanom. W Wołyniu byli to głównie Polacy. Sytuacja zaostrzyła się jeszcze bardziej po śmierci Józefa Piłsudskiego, kiedy polska polityka wobec ludności ukraińskiej w Wołyniu stała się bardziej radykalna i rozpoczęła się polonizacja oraz przymusowe nawracanie prawosławnych na katolicyzm. Dlatego historyk podkreśla, że po aktywnej działalności politycznej prorosyjskiej Cerkwi prawosławnej w Wołyniu, a następnie bolszewików, Wołynianie z niecierpliwością czekali na Sowietów jako przeciwwagę dla polskich władz:
Ogólnie rzecz biorąc, przez dziesięciolecia konflikt ten nie był konfliktem narodowym, ale raczej etniczno-społecznym – konfliktem między polskimi panami a ukraińskimi chłopami o ziemię. (…) Co więcej, polscy chłopi, którzy byli lojalni wobec państwa polskiego w okresie międzywojennym, wspierali je, pokazywali ukraińskim chłopom polską tożsamość narodową i stali się częścią pańskiego świata, który musiał zostać wyeliminowany na zawsze. Sowieci szczególnie przyczynili się do uświadomienia tej potrzeby w latach 1939-1941 swoją antypolską propagandą. W rezultacie „pańska” Polska w świadomości prawosławnych Wołynian była utożsamiana ze wszystkimi, którzy ją na tych terenach wspierali, mówili po polsku, modlili się w kościele itp.
(…) Istnieją dowody na to, że konflikt między sowieckim i polskim rządem na uchodźstwie miał znaczący wpływ na wydarzenia w Wołyniu. Konflikt ten trwał od zimy 1943 r., kiedy to rząd polski w Londynie zadeklarował, że będzie współpracował z Sowietami, gdyż są oni sojusznikami jego sojuszników. Współpraca ta miała się jednak opierać na uznaniu przez Kreml granic z 1 września 1939 roku. Oczywiście w ślad za tym Sowieci oskarżyli Polaków o imperializm, potrzebę ochrony swoich braci Ukraińców i Białorusinów przed polskimi szowinistami itd. Po tym konflikcie rozpoczęły się masakry Polaków na Wołyniu. W jednym z polskich dokumentów z lipca 1943 r. czytamy, że winę za przelaną polską krew ponosi przede wszystkim polityka sowiecka.
Łukasz Kamiński, szef polskiego Instytutu Pamięci Narodowej
Szef polskiego Instytutu Pamięci Narodowej, mówiąc o swojej wizji sprawy wołyńskiej Razmy, mówi:
Czy nadszedł czas na „wybaczamy i przepraszamy”? Te słowa są właściwe, ale powinny być wypowiedziane w momencie, kiedy obie strony wiedzą, o jakie zbrodnie chodzi i je uznają. Wiele osób w Polsce uważa, że na te słowa jest za wcześnie, powinny być one zwieńczeniem procesu pojednania, powinny być wypowiedziane w momencie budowania fundamentu prawdy i pamięci (…) większość zarówno Polaków, jak i Ukraińców tak naprawdę nie wie, o jakim problemie mówimy. Zbrodnia wołyńska dotknęła tylko niewielką część Polaków i Ukraińców, dlatego pamięć o niej wciąż nie jest powszechna. Traktuję to jako wytłumaczenie – te słowa powinny paść, ale dopiero wtedy, gdy większość społeczeństwa w obu krajach będzie świadoma, o co w nich chodzi.
(…) W ostatnim czasie kształtowanie tożsamości ukraińskiej w dużej mierze związane jest z gloryfikacją walki UPA z władzą sowiecką. Dlatego konieczna jest ocena „czarnych” kart historii. Dziś najważniejszym elementem tego procesu jest dialog historyków, badania, publikacja dokumentów, dyskusja wokół tych dokumentów, porównywanie faktów, przygotowywanie list polskich i ukraińskich ofiar. Ponadto mówimy o godnym uczczeniu ofiar – wskazaniu miejsc pochówku, tworzeniu cmentarzy, stawianiu pomników.
(…) Każde wydarzenie historyczne ma swój kontekst. Musimy zrozumieć okoliczności, w których wszystko się wydarzyło. Istnieje jednak bardzo cienka granica między zrozumieniem kontekstu historycznego a próbą usprawiedliwienia zbrodni. Trudno winić polskich historyków za to, że nie zajmują się złożonymi kwestiami II Rzeczypospolitej (Polski w latach 1918-1939), polityką państwa w tym okresie i popełnionymi błędami. Przykładem mogą być publikacje na temat działań związanych z niszczeniem kościołów na ziemi sztumskiej. Polacy bardzo ostrożnie łączą fakty, aby nie odnieść wrażenia, że zbrodnie można jakoś usprawiedliwić.
Ołeksandr Zinczenko, zastępca szefa Instytutu Pamięci Narodowej Ukrainy
Według Ołeksandra Zinczenki, cytowanego przez Volynnews:
Z jednej strony są podstawy do optymizmu, ale z drugiej strony istnieje poczucie, że stąpamy po bardzo delikatnej linii. Obecnie istnieje pragnienie dialogu między historykami, w szczególności Instytutami Pamięci Narodowej Ukrainy i Polski. Zgodziliśmy się współpracować w ramach wspólnej grupy, aby uzyskać dostęp do szerszego zakresu źródeł archiwalnych i stworzyć rodzaj inwentaryzacji tego, co jest przechowywane w archiwach Ukrainy, Polski i innych krajów.
Rozumiemy również potrzebę pracy edukacyjnej. Na przykład, według badań, około 90% ludności Ukrainy nie wie nic o tragicznych wydarzeniach w Wołyniu.
Oczywiście jest pewna asymetria pamięci między Polakami i Ukraińcami, jest pewna asymetria wiedzy o ukraińskiej i polskiej perspektywie tej historii. (…) Zarówno Ukraińcy, jak i Polacy nie znają dobrze swojej historii. Jeszcze gorzej znają historię swoich sąsiadów. My, Ukraińcy, jesteśmy strasznie ukraino-centryczni, Polacy są polonocentryczni i często bardzo trudno jest nam rozejrzeć się i zrozumieć związki przyczynowo-skutkowe, które były związane z faktami, które poprzedzały kanoniczne ramy konfliktu 1939-1947 o dziesięciolecia, a nawet stulecia.
Jednocześnie proces pojednania nie jest sprawą wyłącznie prezydentów Ukrainy i Polski. Chodzi o zaangażowanie w dialog jak największej liczby osób.
(…) Niestety, możemy powiedzieć, że były zabójstwa po obu stronach. Ale uznanie tego faktu, oczywiście, nie oznacza usprawiedliwiania lub bagatelizowania faktów zabójstw dokonanych przez Ukraińców.
Anton Drobovych, szef ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej
Dwa lata temu, w przeddzień kolejnej rocznicy rzezi wołyńskiej, szef ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej podkreślił:
Wszyscy przestępcy muszą zostać skazani. Wciąż jesteśmy na drodze do tego, co oznacza, że musimy zwracać szczególną uwagę na profesjonalne badania i oceny wydarzeń, aby nasza ignorancja nie stała się podatnym gruntem dla spekulacji i wrogości polityków. Uczciwa debata naukowa, badania i studiowanie archiwów – bez populizmu i szarpania się – jest tym, czego brakuje naszym krajom.
Ihor Hałahida, historyk, profesor na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Gdańskiego i pracownik naukowy Instytutu Pamięci Narodowej
W ubiegłym roku w jednym z wywiadów profesor Hałahida wezwał polityków, aby nie zajmowali się tą kwestią i «zmienili paradygmat i umieścili ofiary w centrum uwagi»:
W Polsce publicznie mówi się, że w latach 1939-1947 z rąk Ukraińców zginęło co najmniej 100 tys. Polaków, w tym 60 tys. na Wołyniu. W tym samym okresie miało zginąć 10 000 Ukraińców, w tym 1-2 000 na Wołyniu. Nikt jednak tak naprawdę nie zweryfikował tych liczb do końca – to kamyczek do ogródka ukraińskich historyków – i dlatego teraz widzimy liczbę polskich ofiar, które są rozrzucane nad Wisłą: 120, 150, 200 tysięcy… Z kolei temat ofiar ukraińskich jest prawie nieobecny w obiegu publicznym w Polsce i oczywiście bagatelizowany. (…) Jeśli naprawdę chcemy coś zrobić, to zbierzmy nazwiska ofiar po obu stronach, policzmy je, znajdźmy ich groby. Odnotujmy fakt, że zginęli po prostu ludzie, często zupełnie niewinni, i w ten sposób ocalmy ich od zapomnienia.
Rafał Leskiewicz, rzecznik polskiego Instytutu Pamięci Narodowej (Polska)
Jedynym oczekiwaniem i wymogiem jest wyrażenie zgody na rozpoczęcie działań poszukiwawczych, nie deklaratywnie, ale faktycznie. (…) Trwająca wojna na Ukrainie pokazała solidarność Polaków z Ukraińcami i naturalną chęć niesienia pomocy. W kontekście historycznym ważnym gestem, ale w sferze faktów, a nie deklaracji, byłaby zgoda na rozpoczęcie prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych ofiar zbrodni wołyńskiej. (…) Były ofiary zarówno po stronie ukraińskiej, jak i polskiej, pamiętamy też o ofiarach wśród Ukraińców, którzy pomagali Polakom, ok. 1200 osób, czcimy też ich, naszych sąsiadów, którzy bronili Polaków i zginęli razem z nimi z rąk UPA. To dobry moment na wspólne upamiętnienie i dalszą współpracę.
Polsko-ukraiński dialog o rzezi wołyńskiej
Niestety, dialog w stosunkach ukraińsko-polskich w sprawie rzezi wołyńskiej posuwa się bardzo powoli. Osiem lat temu w wyniku negocjacji między Instytutami Pamięci Narodowej Ukrainy i Polski powstała wspólna grupa historyków, tak zwane Forum Dialogu Historycznego. To właśnie ta grupa specjalistów jest odpowiedzialna za analizę najtrudniejszego okresu historycznego 1939-1947. Grupa składa się z 6 historyków z każdej strony, którzy mają spotykać się kilka razy w roku i poszukiwać nowych danych archiwalnych i faktów, w tym liczby ofiar. Taki profesjonalny dialog ma na celu znalezienie jak największej liczby wspólnych punktów widzenia na fakty historyczne.
W 2015 roku duży oddźwięk w Polsce wywołała ustawa „O statusie prawnym i upamiętnieniu bojowników o niepodległość Ukrainy w XX wieku”, która zakazuje potępiania działalności UPA i określa mordy na ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji jako konsekwencje podziemnej wojny sił nacjonalistycznych z polską okupacją. Ukraina ostro zareagowała natomiast na zniszczenie tablicy pamiątkowej na zbiorowej mogile UPA w Polsce, a także na bezczeszczenie pomników i grobów żołnierzy powstańczych poległych w walkach z sowieckim NKWD. W wyniku pogłębiających się nieporozumień strona ukraińska zakazała prac ekshumacyjnych polskim instytucjom na Ukrainie.
W niedawnym wywiadzie szef ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej Anton Drobovych powiedział, że Kijów nie może zgodzić się na ekshumację zamordowanych Polaków na terytorium Ukrainy, ponieważ zniszczone ukraińskie groby w Polsce nie zostały jeszcze odnowione. Jak podaje portal ukraina.pl, powołując się na wiadomosci.wp.pl, polski wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński odpowiedział, że jakiekolwiek warunki w kwestii ekshumacji i godnego ponownego pochówku szczątków ofiar są niewłaściwe:
Ofiary zbrodni zasługują na upamiętnienie, mają prawo do pochówku (…) Trudno mi sobie wyobrazić, że ta kwestia nie zostanie zakończona, rozwiązana przed wejściem Ukrainy do UE. Osobiście nie mogę sobie tego wyobrazić.
Ukraiński i polski Kościół wzywają do pojednania
W przeddzień 80. rocznicy tragedii wołyńskiej zwierzchnicy Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego (Swiatosław Szewczuk) i Polskiego Kościoła Rzymskokatolickiego (Stanisław Gądecki) podpisali wspólny apel potępiający zbrodnie sprzed osiemdziesięciu lat oraz wzywający do pojednania i jedności między narodami ukraińskim i polskim. Jak zaznaczył szef UGKC, nie chodzi o to, by o wszystkim zapomnieć czy usprawiedliwić, ale o to, by przezwyciężyć zło przeszłości i skupić się na tym, co łączy.
Dziś, po odkryciu masowych grobów w Buczu, Irpinie czy Hostomlu, wszyscy rozumiemy, jak ważne jest jednoznaczne nazwanie sprawców, ekshumacja ofiar i uhonorowanie ich prawa do godnego pochówku i ludzkiej pamięci.
Światosław Szewczuk nazwał papieża Jana II patronem na drodze polsko-ukraińskiego pojednania, który objął patronat nad zbliżeniem narodów polskiego i ukraińskiego.
W swoim wystąpieniu przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski Stanisław Gądecki wezwał prezydentów obu krajów do podjęcia starań o uhonorowanie wszystkich ofiar ludobójstwa, co wymaga ekshumacji ciał ofiar.
Większość Polaków czeka na przeprosiny prezydenta Ukrainy za rzeź wołyńską
Według sondażu przeprowadzonego przez Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS) w dniach 5-18 czerwca 2023 r., którego wyniki zostały opublikowane przez PAP, większość polskich obywateli uważa, że obecny prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powinien oficjalnie przeprosić Polaków w imieniu Ukraińców za zbrodnie popełnione 80 lat temu na Wołyniu. Według sondażu:
- 50% polskich respondentów nie ma wątpliwości, że powinien on przeprosić;
- 28% twierdzi również, że prezydent Ukrainy powinien przeprosić, ale można to zrobić po wojnie;
- 13% Polaków nie uważa, że ukraińska głowa państwa powinna przeprosić;
- 9% nie ma dokładnej odpowiedzi na to pytanie.
Jednocześnie 53% polskich obywateli uważa, że wspólna historia Polaków i Ukraińców raczej dzieli oba narody (tylko 31% wyraziło przeciwną opinię). Jednak 78% Polaków wyraziło wiarę w realność pojednania między Polską a Ukrainą.
Jak podkreślił Łukasz Adamski w wywiadzie dla Radia Wolność:
Polska oczekuje co najmniej uznania przez Ukrainę, że Polaków na Wołyniu i w Galicji mordowała UPA, a nie jakieś «małe zielone ludziki». Do tej pory w ukraińsko-polskim dyskursie na temat Wołynia nie ma ani jednego aktu państwa ukraińskiego, w którym wskazywałoby ono sprawców lub autorów tej zbrodni. Chodziło o wzajemne zabójstwa, o to, że ukraińskie i polskie podziemie walczyło ze sobą, a z tego powodu, niestety, ucierpiała ludność cywilna, i taką interpretację wymyślili kiedyś sami przywódcy UPA, aby umniejszyć swoją zbrodnię.
Polski historyk jest więc pewny swego:
Nie jest tak ważne, żeby Ukraina jako państwo wzięła odpowiedzialność za swoje działania na Wołyniu. Ważne jest, by wzięła odpowiedzialność za uczciwe, prawidłowe przedstawienie okoliczności tej zbrodni. I pamiętajmy, że Niemcy ponoszą odpowiedzialność prawną, bo jako okupant pozwalali na bandyckie ataki na ludność cywilną i to Niemcy nie zadbali o spokój publiczny w okupowanym kraju.
Jak Ukraińcy powinni traktować tragedię rzezi wołyńskiej?
Pozostając do dziś jedną z najtragiczniejszych kart polsko-ukraińskiej historii, Rzeź Wołyńska pozostaje „ulubionym” tematem propagandy i manipulacji sił zainteresowanych zaognianiem stosunków między Polakami i Ukraińcami. Dlatego należy zrozumieć, że dopóki temat ten nie zostanie logicznie rozwiązany na poziomie obu państw, rana ta nie może nawet zacząć się goić – wymaga to wypracowania wspólnej oceny wydarzeń, a także skruchy i przebaczenia.
Jak napisał wybitny ukraiński historyk Jarosław Daszkiewicz w 1994 roku:
Nie ulega wątpliwości, że terror ukraiński lat 1942-1944 wobec ludności polskiej zachodniej Ukrainy, nawet gdyby próbować go usprawiedliwiać […] ideami zemsty za krzywdy polskie, prowokacjami ze strony niemieckiej i rosyjskiej, współpracą Armii Krajowej z komunistyczną Rosją […] itp. zasługuje na surowe i jednoznaczne potępienie.
Dziś Polska wykazuje bezprecedensowe wsparcie dla narodu ukraińskiego w jego wojnie o niepodległość. Nawet środowiska nacjonalistyczne, dla których kwestia rzezi wołyńskiej jest niezwykle istotna, w zdecydowanej większości pozytywnie odnoszą się do ukraińskiej walki z Rosją. Dlatego dziś Ukraińcy, zwłaszcza ci, którzy obecnie mieszkają w Polsce, powinni być przychylni uczuciom Polaków w kontekście rzezi wołyńskiej. W końcu żyją jeszcze ludzie, którzy albo sami byli świadkami tej tragedii, albo stracili swoich bliskich podczas rzezi. Dlatego w przejawach własnego patriotyzmu, do którego Ukraińcy z pewnością mają prawo i na który zasługują, warto pamiętać o wciąż istniejących bolesnych punktach polsko-ukraińskiej historii. I traktować je z wyjątkowym współczuciem i wrażliwością.